Wiesia zeszła z tego świata. Została pochowana naprzeciwko mojego domu.
Wcześniej nie mogłam o ty napisać. A dziś jak o tym piszę to się trzęsę.
Powiem, że znalazłam zmarłą Wiesie niedaleko mojego domu.Pewnie przejechał ją jakiś samochód, bo leżała z zamkniętymi oczkami na trawniku, przy takim wybrzuszeniu.
Wiesia przyszła do nas
ponad rok temu. Była dzika i nie zamierzała bratać się z człowiekiem,
ale ponad 20 stopni mrozu spowodowało, że musiała się ratować i wybrała nas.
Zrobiła to w ostatniej chwili, bo miała liczne odmrożenia. Na swój koci sposób
była bardzo mądra i wiedziała co zrobić aby przeżyć.
Zaprzyjaźniła się z nami na swoich warunkach. Nie lubiła gdy
przekraczało się granice, które wyraźnie określała. Jeśli chciała pieszczot,
przychodziła sama, ale nasze przymilania co najmniej ignorowała.
Biedna koteczka, miała tylko 2 lata. Mogła jeszcze tyle przeżyć...
Ostatnie zdjęcia:
Pa, pa Wiesiu...
Jakiś miesiąc temu, od mojej wychowawczyni, dostałam nowego kotka.
Nazywa się Zdziś i jest dzikim kotem. Mieszkał w piwnicy i do tej pory się ukrywa u nas w domu.
Zdjęcia z przedwczoraj:
wśród rowerów |
Ale się uśmiecha |
Ojej, jak się ja boję |
Jakie oczka |
Smutne, ale ciesze się że masz nowego :)
OdpowiedzUsuń